Płacili mu ziemniakami i rybą, fiskus zażądał 7 tys. podatku

Dodał

auto3Niepełnosprawny ochroniarz naprawiał sąsiadom auta. Nie żądał za to pieniędzy. Wystarczyło mu, kiedy za swoje usługi dostawał worek ziemniaków, czy kilka kilo flądry. Skarbówce się to nie spodobało.

Mężczyzna chorował na kręgosłup. Z tego powodu nie mógł już na stałe wykonywać pracy mechanika samochodowego i podjął zatrudnienie jako ochroniarz w dwóch firmach. Międzyczasie w ramach sąsiedzkiej pomocy naprawiał pojazdy (miał garaż z kanałem i odpowiednie narzędzia).

Organy podatkowe uznały taką sytuację za nieprawidłową. Pracownicy Urzędu Skarbowego przeprowadzili kontrolę rozliczenia podatkowego mężczyzny, przesłuchali też w charakterze świadków osoby, dla których wykonywał naprawy. Jako, że nie prowadził działalności, mechanik nie ewidencjonował też przychodów. Zresztą nie miał czego dokumentować, bo nie pobierał zapłaty. Skarbówka nie mogła określić jego faktycznych przychodów, toteż oszacowała je w oparciu o dochody innych mechaników uznając, że prowadzi on niezarejestrowaną działalność gospodarczą. Na mężczyznę został nałożony obowiązek zapłaty ok. 7 tysięcy złotych podatku.

Odwołał się on od tej decyzji argumentując, że gdyby faktycznie pozyskiwał takie przychody, stać by go było na opłacenie kosztownej operacji kręgosłupa, która zniwelowałaby jego problemy zdrowotne. Poza tym pracując na dwóch etatach nie byłby w stanie tyle pracować przy naprawie samochodów.

Izba Skarbowa wprawdzie zmniejszyła zobowiązanie mężczyzny wobec fiskusa (na 6200), ale podobnie, jak Urząd Skarbowy uważała, że mężczyzna prowadził działalność gospodarczą, której nie zarejestrował. Według niej w całej sprawie najważniejsze było, że mężczyzna od lat naprawia pojazdy. Nieistotne, że nie bierze za to pieniędzy. A robi to tak często, iż można to uznać za ciągłą działalność, nie da się więc tego uznać za prosąsiedzką życzliwość i jako taką zwolnić z opodatkowania.

Wyrok WSA w Gdańsku okazał się jednak bardziej przychylny dla podatnika. Odniósł się on w nim do reguły in dubio pro tributario (czytaj: w razie wątpliwości na korzyść podatnika), która weszła w życie w styczniu tego roku. Uznał, że nie należy obejmować podatkiem międzyludzkiej życzliwości tylko na podstawie przesłanki, że ma ona miejsce z regularną częstotliwością. Podał przy tym przykład człowieka, który przy okazji swoich sprawunków od lat kupuje w kiosku gazety również dla niesprawnego sąsiada i dostaje za to drobne podarunki. Takiej osoby nie można przecież opodatkować, jak przedsiębiorcy, chociaż jego działanie jest powtarzalne i w pewnym sensie zorganizowane.

Podstawa prawna: Ordynacja podatkowa [Dz. U. 1997 nr 137 poz. 926 ze zmianami].

źródła:

http://www.podatek-od-nieruchomosci.com

Dziennik Gazeta Prawna, numer 28 (4175)/2016

Orzecznictwo: Wyrok gdańskiego Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego (sygn. akt I SA/Gd 1348/15) – nieprawomocny.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

Udowodnij, że jesteś człowiekiem *